Polskie seriale kreują rzeczywistość, która de facto nie istnieje. Pani adwokat, która mieszka w Płocku ma duże i piękne mieszkanie, dwójkę dzieci i dużo czasu wolnego. Męża miała, ale umarł, ma natomiast młodszego i przystojnego kochanka. Stać na na drogie wakacje, stać ją na zakupy w centrum handlowym, stać ją tak naprawdę na wszystko. Lubi swoją pracę i nie jest zmęczona, chociaż widz ma prawo pomyśleć, że przebywa w niej sporadycznie. Czy prawdziwy adwokat przyzna, że taka wizja zawodu jest nieco nieprawdziwa?
Serial oszukuje
Seriale pokazują teoretycznie zwykłe rodziny i ich problemy. Tymczasem nawet studenci mają apartament (skąd mają pieniądze) i tylko rozterki sercowe są dylematem, z którym często nie potrafią sobie poradzić. Jeżeli nie ma pieniędzy – i tak chodzą w drogich ciuchach i bawią się w drogich miejscach. Kancelaria adwokacka Płock daje możliwość pracownikowi, by w przerwie w pracy mógł codziennie wyskoczyć na kawę czy drinka do knajpki, gdzie szklanka wody prawdopodobnie kosztuje dwadzieścia złotych. To powoduje, że wiele seriali budzi u widzów (zwłaszcza tych żeńskich, które częściej śledzą odcinki polskich telenowel) kompleksy. Wielu zapomina, że serialowa rzeczywistość jest przerysowana, a mieszkania tworzone na wzór katalogów Ikea. Gdyby bohater w czasie filmowym miał chodzić do pracy, przyjmować gości w domu, pić herbatę nad książką na kanapie i zmywać naczynia – pewnie zabrakłoby mu na to czasu. W serialu każdy bohater lubi swoją pracę – kancelaria adwokacka Płock to miejsce, gdzie można plotkować, romansować i zdradzać mężów. Najmniej się tam pracuje, a jeśli reżyser decyduje się na pokazanie takiej sceny – polega ona głównie na odbieraniu telefonów czy przekładaniu papierków. Filmowa fikcja.